Nasza strona internetowa wykorzystuje cookies (ciasteczka). Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookies w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Może będzie to truizm, ale wybierając się dokądś w celach turystycznych, warto zapoznać się wcześniej, choćby pobieżnie, z miejscem do którego wyruszamy oraz ze sposobem jego zwiedzania. Nie inaczej jest z Czechami, gdzie na każdym kroku natrafić możemy na jakąś osobliwość czy pamiątkę (poznawaniu ich służy właśnie portal Czechy24.com.pl), ale równie łatwo możemy pominąć coś ważnego

Jako przykład przytoczmy ponownie Pragę. Wyjeżdżamy wcześnie rano, zorganizowaną grupą, autokarem, tak by wczesnym przedpołudniem zaparkować gdzieś w okolicach starego miasta. Malkontenci już po drodze zaczęli swoją śpiewkę, że za daleko, ze ciasno, za gorąco lub znowu pada. Przewodnik szybko, bo czas to pieniądz, a ma jeszcze dziś drugą grupę po południu, prowadzi nas: Obecní dům, Prašná brána, Staromák i Orloj na Most Karola. Tam przeciskamy się, pracując przy tym mocno łokciami, pomiędzy setkami podobnych do nas turystów (albo i nie, bo dużo tu Azjatów) na Malou stranu. Już nie tyko malkontenci narzekają, a dopiero przed nami strome podejście Nerudovou na Zamek. Tam jak zdążymy zmiana warty, katedra św. Wita, płatna Złota Uliczka i przejście na Letną, albo i nie, bo podejście się przeciągnęło. Teraz szybko na dół, zapewne znowu mostem Karola, na Václavák, znowu przeciskając się wąskimi uliczkami traktu królewskiego (narzekają już wszyscy). Tam szybki, drogi obiad i do autobusu, bo kończy się kierowcy czas pracy. Niedosyt, zmęczenie i obtarte nogi. Czy muszę komentować? Szkoda czasu. Zróbmy to po swojemu.

Przyjeżdżamy do Pragi. Zbliża się południe, więc wzorem mieszkańców stolicy udajmy się na obiad. Nabierzmy sił i dystansu do naszego zwiedzania. Zabytki nie zając, stoją tu od stuleci, postoją jeszcze chwilę. Nawet Niemcom podczas wojny i komunistom po, nie udało się ich zniszczyć. Oczywiście obiad jemy nie w samym centrum, a co najwyżej w dzielnicach przyległych - polecam Vinohrady lub Żiżkov – niedoceniane przez turystę masowego dzielnice. Szczególnie w przypadku Żiżkova (tak, to od Jana Žižky z Trocnova), trafić możemy nawet na klimatyczną gospodę/piwiarnię w klasycznym czeskomiejskim stylu. Co niektórzy porównują Żiżkov do, nomen omen, warszawskiej Pragi, jednak moim zdaniem jest tu w ostatnich latach spokojniej a na pewno ładniej.

Po obiedzie, a ponieważ auto mamy już zaparkowane (przeczytaj: Gdzie parkować), zwieńczonym znakomitym czeskim piwem nieśpiesznie udajmy się na spacer po Vinohradach (moja ulubiona dzielnica) – od wieży telewizyjnej i położonego obok cmentarza żydowskiego, poprzez kościół Najświętszego Serca Pana (wpisany na początku roku 2010 na listę pamiątek narodowych) na ulicę Vinohradskou. Tam udając się w dół ulicy mijamy przepięknie odrestaurowane kilkopiętrowe kamienice. Warto zajrzeć do ich wnętrz, na klatki schodowe, często piękniej zdobione niż fasady. Oczywiście plan zwiedzania możemy modyfikować sobie wedle uznania i rozeznania, ale osobiście polecam przestrzegać jednej podstawowej zasady: nie wchodzimy na Rynek Staromiejski, Most Karola, Malou Stranę i Zamek wcześniej niż późnym popołudniem. Do tego czasu spokojnie, bez tłumów zwiedzić możemy wspomniane już dzielnice Vinohrady, Vyszehrad (najstarsza cześć miasta), Nusle, okolice Placu Karola, wyspy na Wełtawie i jej wybrzeże z Tańczącym Domem, czy Teatrem Narodowym.

Żelazne punkty turystycznej Pragi, których nie polecam zwiedzać w ciągu dnia, zostawmy sobie na wieczór. Po pierwsze nie będziemy musieli się zmagać z tłumami zorganizowanych grup i turystów o zacięciu masochistycznym. Po drugie, wieczorna Praga, a szczególnie jej turystyczne serce, jeszcze piękniej wygląda iluminowane światłami miasta (Zamek przestaje być podświetlany po północy). I po trzecie, wg mnie najważniejsze, w ciągu dnia nie ma szans by poczuć praski klimat, tak jak siedząc wieczorem przy lampce morawskiego wina, czy szklance piwa na Malej Stranie, w dzielnicy Anděl (anioł), a w zasadzie w każdym innym miejscu miasta.
Wieczorem, o ile nie mamy zarezerwowanego noclegu blisko centrum, musimy się liczyć z rzadszym kursowaniem autobusów i tramwajów. Metro przestaje kursować ok północy. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to w centrum miasta nic złego nie powinno nas spotkać, o ile nie zachęcimy kogoś do działania np. wystającym z tylnej kieszeni portfelem. W razie potrzeby zawsze możemy wykorzystać numer alarmowy 112, który u naszych sąsiadów działa zdecydowanie lepiej niż w Polsce (kto ma wątpliwości niech przeczyta raport NIK ).

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież