Nasza strona internetowa wykorzystuje cookies (ciasteczka). Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookies w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Kategoria: Kulturalnie

Dodawanie końcówki "ová" do nazwisk kobiet, zwane po czesku přechylování, jest jedną z najbardziej charakterystycznych cech języka czeskiego, ale budzącą też sporo kontrowersji, szczególnie w przypadku nazwisk obcojęzycznych.

O ile bezproblemowo brzmi i da się wypowiedzieć nazwiska Nováková czy Vejpustková, to już odmiana nazwiska Hale Berry, Angelina Jolie, Marilyn Monroe czy Sharon Stone brzmi karkołomnie i dosyć zabawnie. Proszę spróbować Berryová, Jolieová, Monroeová czy Stoneová. A dlaczego o tym piszę? Otóż trafiłem na wyniki sondażu dotyczącego właśnie přechylování, przeprowadzonego przez portal iDnes.cz. Pokazuje on jak sami Czesi podchodzą do "problemu". Znakomita większość obywateli Republiki (64%) uważa, że "ová" jest po prostu naturalną częścią języka czeskiego. 34% twierdzi że to przeżytek i przekręcanie nazwisk, a 2% nie ma zdania. Co ciekawe za zmianą końcówki jest nawet o 2% więcej kobiet niż mężczyzn. Patrząc na regiony, to najwięcej "za" było na Morawach - 70%, ale w Pradze już tylko 53% i to głównie z powodu odmiany nazwisk obcojęzycznych, gdzie Czesi nie są już tak zdecydowani. Jako przykład w sondażu zastosowano wspomnianą już Sharon Stone i Margaret Thatcher. W przypadku tej pierwszej, odmiany nie zastosowało by 49,5% badanych. Pozostałych 50,5% powiedziałoby Stoneová. Jeśli chodzi o Żelazną Damę, to nazwisko Thatcherová brzmi naturalniej dla 60% ankietowanych. Ankieta przyniosła też odpowiedź, czy Czechom, a szczególnie Czeszkom nie przeszkadza ogólne tytułowanie w rodzaju męskim, np. mili czytelnicy, Czesi wyszli na ulice, uczestnicy spotkania, itp. Zdecydowanie nic przeciwko nie miało 46% pytanych, a 36% odpowiedziało że raczej nie. Przeszkadza to 18% obywateli, przy czym zdecydowanie tylko 3%. Bardziej radykalna była tu młodsza część populacji. 

A co ja na to? Mi to problemu nie sprawia, zwłaszcza że miałem z tym kontakt od lat dziecięcych, i tak sobie myślę, że mimo że czasem zabawne i skomplikowane, tradycyjne reguły językowe powinny być podtrzymywane. Wpływa to niewątpliwie na jego bogactwo, unikatowość i choć trochę spowalnia jego nieuniknione uproszczenie i degradację.